wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział 23

Nie wybiła 23 kiedy na moim laptopie wyświetliło się zdjęcie Nialla a zaraz pod nim ''odbierz/odrzuć''. Tak jak obiecał zadzwonił. Z wielkim uśmiechem na twarzy kliknęłam ''odbierz''. Opowiadał mi co robią po koncertach i na koncertach. Na przykład Harry dostał butem w klejnoty. Kiedy mi to opowiedział wybuchnęliśmy śmiechem. (Biedny Harry, dobrze by było gdyby jakaś fanka mu je wymasowała...)Jak ja kocham jego śmiech. Rząd białych jak śnieg, prostych ząbków nie schodził mu z twarzy do 4 nad ranem, bo o tej godzinie musieliśmy się rozłączyć ponieważ chłopcy szli nagrywać nowy kawałek. Czułam się winna, że przeze mnie Niall nie poszedł w ogóle spać i pewnie w studiu nagraniowym wyglądał jak trup. Napisał mi w sms, że nagrywali dziś piosenkę, która będzie naszą piosenką. Obudziłam się po 12. Nocna konwersacja tak bardzo mnie zmęczyła, że nawet gdy się obudziłam nie mogłam zwlec się z łóżka przez kilka następnych minut. Kiedy w końcu udało mi się z niego spaść... tak spaść ze strachu...Loki schował się za poduszką i kiedy moja ręka upadła na pościel wyskoczył zza niej i zaczął szczekać. Pewnie tez biedaka przestraszyłam. Kiedy Loki bawił się w moim ogródku łapiąc motyle ja zabrałam się za robienie śniadania. Chociaż lepiej by już było zjeść obiad. Zupa mleczna była idealna. Wskoczyłam na blat rozmyślając ile jeszcze czasu zostało do mojego wyjazdu. Jeszcze niecałe 2 tygodnie i zobaczę miłość mego życia po ponad 2 miesiącach rozłąki. Patrzyłam przed okno jak resztki śniegu walczyły z rosnącą temperaturą. Przez noc prawie cały śnieg stopniał. No i dobrze. Nie lubię kiedy jest zimno a nadchodząca wiosna daje nowe nadzieje. Z okazji tego, że siedziałam cały dzień w domu sama zadzwoniłam do Charlie i do Josha, żeby odwiedzili kobiete w potrzebie. Zeskoczyłam z blatu i poszłam do pokoju przebrać się w jakieś dzienne ciuchy. Wybrałam legginsy i luźną koszulkę. Uwielbiam taki styl. Nie minęło pół godziny kiedy zabrzmiał pierwszy dzwonek do drzwi. Założę się, że to Charlie. Kiedy dzwonek zaczął wybijać jakąś melodyjkę jeszcze bardziej  utwierdziłam się w przekonaniu, że to jest ten głupek. Ubrałam skarpetki i po cichutku zeszłam schodami na dół. Zamierzałam ją przestraszyć. Prześlizgnęłam się pod drzwi na palcach i szybko szarpnęłam drzwi krzycząc. Gdybyście tylko mogli zobaczyć jej minę i usłyszeć ten pisk, ach no mój śmiech kiedy zobaczyłam jej reakcję.
-Czy ty jesteś do cholery normalna?!- zapytała trzymając rękę na szyi wyczuwając puls i patrząc na zegarek.- Mogłam dostać zawału, a ty do końca życia miałabyś wyrzuty sumienia przez to, że doprowadziłaś 18-latkę do śmierci!- Patrzyłam na nią spod byka.
-No już przepraszam przewrażliwiona dziewczyno. Haha i jakbyś chciała wiedzieć nie miałabym wyrzutów sumienia- wysłałam jej buziaka w powietrzu i związałam ręce na piersiach.
-Tak? No to pa.
-Żartowałam debilko- zaczęłam się śmiać- Wchodź już robię herbatkę.
Jeszcze chwilę stała i patrzyła się na mnie obrażonym wzrokiem ale kiedy wyszczerzyłam zęby ona również to zrobiła i weszła do środka. Kiedy przechodziła obok mnie klepnęłam ją w pupę żeby się pospieszyła.
-Ała, za co to?!
-Zimno jest a ty stoisz godzine w drzwiach, musiałam cie pospieszyć.- Na moje nieszczęście stała już przy kanapie więc wzięła pierwszą lepszą poduszkę i rzuciła nią we mnie. Trafiła mnie w twarz i usłyszałam tylko jej piskliwy śmiech. Nie wytrzymałam i także zaczęłam się śmiać. -Rany boskie Loki.- zapomniałam o piesku, który nadal siedział w ogródku. Kiedy wybiegłam na podwórko nie było tam żywej duszy. Szybko wbiegłam do domu ubrałam buty i chwyciłam kurtkę.
-Co się stało?
-Loki uciekł. Muszę iść go szukać. Zaraz wracam nie mógł daleko odejść. Wybiegłam nawet nie zamykając za sobą drzwi. Jak się nie znajdzie to mogę więcej nie pokazywać się Liamowi na oczy. Przez pół godziny chodziłam po całym osiedlu i krzyczałam imię psiaka, aż ochrypnął mi głos. Nagle usłyszałam radosne szczekanie po drugiej stronie ulicy. Tym razem popatrzyłam dokładnie czy nie jedzie żadne auto i przebiegłam przez ulicę. Loki stał za drzewem szczekając na jakiegoś bezdomnego kota, który wdrapał się wysoko ponad ziemię, żeby tylko uciec przez psem.
-Loki! - krzyknęłam. Na dźwięk mojego głosu piesek popatrzył się w moją stronę i radośnie zaczął skakać.- Jakie szczęście. Twój tatuś by mnie powiesił, gdybym Cię nie znalazła.- Wzięłam Lokiego na ręce. Kiedy wróciłam do domu od razu udałam się do łazienki, żeby go umyć. Zapomniałam nawet, że w moim salonie siedzieli już wszyscy zaproszeni czyli Charlie i Josh. Wysuszyłam mu łapki i wypuściłam psiaka na wolność. Zeszłam cała zmachana i mokra przez Lokiego do salonu i rzuciłam się na kanapę.
-Gdzie go znalazłaś?
-W parku... Szczekał na jakiegoś kota, który był na drzewie. Włączcie jakiś film.- Charlie schyliła się po pilota i chwilę później jakaś komedia leciała na ekranie.

                                                                ***Niall***
Mam czasem dziwne przeczucie, że mogę ją w każdym momencie stracić... Że coś złego się stało, stanie... Nie będę w stanie temu zapobiec.Nie mam mnie tam... Mam nadzieję że to tylko moje wrażenia. Bezpodstawne odczucia... To nie ma znaczenia. Jestem przemęczony. Majaczę. Nie spałem od wielu godzin, a wszystko przez to, że prosto z koncertu biegniemy do studia nagrywać nową płytę. Nie to, że narzekam. W końcu sam wybrałem sobie takie życie. Ale gdyby nie to nie zyskałbym pięciu najlepszych przyjaciół, którzy są już braćmi, wspaniałych fanów, którzy co koncert pokazują jak nas kochają i oczywiście najważniejszej dziewczyny w życiu, którą jest Kate. "Half a heart" to piosenka, którą nagraliśmy dziś w nocy. To będzie nasza piosenka, idealnie pasuje, bo Kate to moja druga połówka. Od setek mil na godzinę do zaśnięcia w ułamku sekundy. Strasznie chciałem położyć się obok niej na kanapie, objąć ją i spać. Po prostu spać, nic więcej. Spać w najbardziej niewinnym tego słowa znaczeniu. Po skończonym nagrywaniu wróciłem do autokaru, rzuciłem się na dolne łóżko, myśląc, że gdyby ludzie byliby deszczem to ja byłbym mżawką, a Kate huraganową ulewą.



____________________________________________
Przyznam się szczerze, że zapomniałam o blogu. Tak, daję sobie ściąć głowe. Ale no wakacje znajomi chlopak wszystko nie mam czasu na siedzenie przy komputerze dlatego też rozdział nie tylko ten co prawda no ale sa krótkie \
Mam nadzieję że się spodoba heh dawajcie duzo komentarzy moze tak +20?
Kocham was i już zabieram się do pisania następnego

niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 22

Wściekły kierowca przez dobrą chwilę nie spuszczał ręki z klaksonu. Dziwię się, że jeszcze żadna stara plotkara z mojej ulicy nie wychyliła się, żeby zobaczyć co się dzieje. W końcu dźwięk ustał, a mężczyzna otworzył szybę. Gęste, kruczoczarne brwi sprawiały, że jego twarz wyglądała na straszniejszą niż była po bliższym przyglądnięciu.
-Nie umiesz patrzeć? Mało co, a bym cię potrącił! -krzyknął patrząc na mnie z góry
-Przepraszam, zagapiłam się.
-Następnym razem się nie zagapiaj, bo szczęśliwie się to nie skończy. -zamknął szybę i odjechał
-...bo szczęśliwie się to nie skończy bla bla.. -powtórzyłam jego słowa wywracając oczami
Podniosłam się z ziemi i ruszyłam w stronę domu Charlie. Przechodząc obok parku zobaczyłam biegające dzieci z sankami za plecami i od razu przypomniało mi się jak sama tak biegałam. Kiedyś tak się rozpędziłam, że wypadłam z sanek na zakręcie i skręciłam kostkę. Bałam się przyznać mamie, że coś się stało, bo ostrzegała mnie, żebym szybko nie jeździła. Kiedy zauważyła, że kuśtykam nie chciałam powiedzieć co się stało, ale ta wzięła moją nogę, nasmarowała maścią i zawinęła bandażem, a na dodatek zrobiła mi pyszne kakao i czytała książkę, żebym się nie nudziła. Miałam wspaniałe dzieciństwo. Uśmiechnęłam się do siebie pod wpływem wspomnień i przeszłam przez ogrodzenie parku. Ruszyłam w stronę huśtawek. Srebrny oblodzony łańcuch błyszczał kiedy promienie słońca wychodziły spod chmur. Starłam warstwę puchu i usiadłam na huśtawce. Odepchnęłam się nogami i bujałam się na niej, a jakieś 2 dziewczynki stojące obok nie zaczęły szeptać i patrzyć się na mnie dziwnie. Udałam, że tego nie widzę i odwróciłam wzrok. Rozmawiały coraz głośniej więc wstałam i zwróciłam się w stronę furtki. One widząc, że wychodzę z parku przestały mnie obgadywać.
-Poczekaj!- krzyknęła jedna. Zdziwiona stanęłam i odwróciłam się. Co one mogą chcieć?- Ty jesteś Kate Adams?- nie wiedziałam czy powiedzieć tak czy nie, czy w ogóle się nie odezwać i iść dalej tak jakby nic się nie stało.
-T..tak. Czy coś się stało?- nie odpowiedziały tylko zaczęły piszczeć. To nie była sytuacja, która zdarzała się w moim życiu. Byłam przyzwyczajona tylko do reporterów, którzy nękali Nialla pytaniami czy jesteśmy razem. Odpowiadaliśmy, że nie bo uznaliśmy, że tak będzie bezpieczniej dla mnie.
-Jest pani bardzo piękna.
-Ojejku, dziękuję, a wy jesteście bardzo słodkie.- duże niebieskie oczy patrzyła na mnie jak w obrazek, a ja nie wiedziałam co dalej robić. -Przepraszam Was, ale śpieszę się bardzo. Miło było Was poznać.
-Poczekaj. Zrobisz sobie z nami zdjęcie?- Nie miałam nic do stracenia więc wzruszyłam lekko ramionami i objęłam ramieniem jedną z dziewczynek. Kiedy zdjęcie zostało zrobione szybko zamieniły się miejscami. Jeszcze raz się pożegnałam i poszłam w swoją stronę. Kiedy przekroczyłam bramkę odwróciłam lekko głowę i zobaczyłam jak oglądają zdjęcia w telefonach. Uśmiechnęłam się pod nosem i westchnęłam. 5 minut drogi i już wchodziłam w uliczkę prowadzącą do domu Charlie. Na skraju lasu zobaczyłam przesłodką małą sarenkę szukającą choć troszkę trawy. W końcu doszłam pod drzwi,otrzepałam buty ze śniegu i zadzwoniłam dzwonkiem. Usłyszałam dźwięk telewizora oraz... jakiegoś głos chłopaka.. To na pewno nie był głos taty Charlie. Już nie mogłam sie doczekać, żeby zobaczyć kto to. Mówią, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a że byłam chyba najbardziej ciekawską osobą na świecie pójdę tam na pewno. Nie czekając na to aż moja przyjaciółka ruszy się i otworzy mi drzwi weszłam do środka, a tam zobaczyłam... Josha.
-Josh?!
-Cześć Kate!- przywitał mnie radośnie Josh- Charlie, Kate już przyszła.
-Już schodzę- krzyknęła najprawdopodobniej z łazienki
-Co tam u Ciebie? Dawno się nie widzieliśmy
-A wszystko super. Mój tata zmarł, Niall wyjechał w trasę, przed chwilą potrąciłoby mnie auto. Tak wszystko w porządku.
-Ojeju, tak mi przykro z powodu Twojego taty.-przytulił mnie i poklepał lekko po plecach
-Dzięki- popatrzyłam na niego kiedy mnie już puścił i uśmiechnęłam się lekko
Po schodach juz leciała Charlie i rzuciła sie na mnie.
-Ale sie stęskniłam za Tobą!
-Ja za Tobą też wariatko..
-Musimy Ci coś powiedzieć..- ja już wiedziałam o co im chodzi, a kiedy chwycili się za ręce wyszczerzyłam zęby w uśmiechu. Udało mi się! Chwyciłam ich w ramiona pogratulowałam.
-Jeejku jak się cieszę! W końcu masz normalnego chłopaka.
-No nie powiedziałabym..
-Eejj..-
-Przecież żartuje!- dała mu buziaka w policzek.
-Chociaż jeden pozytywny akcent tego tygodnia.- ściągnęłam szalik i czapkę patrząc jak moje włosy unoszą się do góry. Nie lubię tego. Zdjęłam płaszcz i próbowałam jakoś je okrzesać, ale na nic moje starania. Poszłam do kuchni siadając na blacie i popijając sok, który przygotowałam sobie przed chwilą.- Charlie muszę ci coś opowiedzieć, ale to nie w tym momencie- chodziło mi oczywiście o tego gościa wizycie na policji i reszcie. Przyjaciółka popatrzyła na mnie podejrzliwie, widząc, że mój humor gwałtownie się pogorszył. Uśmiechnęłam się ledwo i zeskoczyłam z blatu.- chodźcie, zaraz będzie fajny fillm.
                                                            ***
-...widzę jak na niego patrzysz... wiem, bo tak samo patrzyłaś kiedyś na mnie
Oglądałam ten film z tak wielkim zaangażowaniem, że kilka łez poleciało po moich policzkach. Otrząsnęłam się i wytarłam twarz w rękaw. Poprawiłam poduszkę i oglądałam dalej dopóki nie zadzwonił telefon. Wzdrygnęłam się kiedy niespodziewanie zaczął wibrować w kieszeni.
-Halo?
-Cześć kochanie!
-Niall!-od razu uśmiech pojawił sie na mojej twarzy. Wyszłam z salonu i pokierowałam się w stronę pokoju Charlie.
-Płakałaś?-spytał kiedy pociągnęłam nosem
-Ogladałam film- uspokoiłam go
-Za bardzo przeżywasz kotku.
-Nie da się nie wzruszyć przy takich filmach- zaśmiałam się do słuchawki
-Kocham Cię, wiesz?
-Wiem, ja Ciebie też kocham. Musze już kończyć, tęsknię już niesamowicie. Zadzwonię wieczorem na skype.
-Czekam- nacisnęłam czerwoną słuchawkę i otarłam kolejną łzę spływającą po moim policzku.


______________________________________
Boże ile się wydarzyło i to przez to nie dodawałam
Muszę się wam pochwalić, że jestem teraz najszczęśliwsza na świecie ponieważ mam najcudowniejszego chłopaka na świecie i zazdroszczę sama sobie
6,5 miesiąca skarbie <3
komentujcie i jeszcze raz przepraszam za zwłokę :)
30 komentarzy next?

wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 21

Usłyszałam stukanie naczyń w kuchni. Przetarłam oczy i usiadłam na łóżku. Dochodziła 9 więc ruch w kuchni na pewno nie było przyczyną włamania. Zeskoczyłam szybko z łóżka, chwyciłam przelotnie szlafrok i założyłam go na siebie. Pchnęłam drzwi i na palcach ruszyłam po schodach. Pierwszy, drugi, trzeci, ugh zaskrzypiał. Skradłam się pod same drzwi do kuchni i zobaczyłam... mamę!
-Mamo!-krzyknęłam a kanapka, którą właśnie sobie zrobiła upadła, uderzając masłem o biały blat. Odwróciła się szybko, podbiegła do mnie i mocno przytuliła.
-Kochanie, słyszałam co się stało kiedy mnie nie było..- odsunęłam się od niej i pytającym wzrokiem spojrzałam na nią. Skąd wiedziała? Patrzyła na mnie i nie wiedziała co powiedzieć, miała łzy w oczach. -Tak mi przykro..
-Skąd wiesz?-spytałam ciekawa
-Niall do mnie zadzwonił, cały roztrzęsiony przekazał mi to co mu powiedziałaś. Byliście na policji?
-Tak. Następnego dnia.- przytuliła mnie mocniej do siebie.- Jak tam u babci?
-Dziadek narzeka, że boli go wszystko, a babcia jak babcia, cały dzień krząta się po domu i ściera kurz nawet tam gdzie go nie ma. Muszę pojechać dziś do zakładu pogrzebowego zobaczyć czy wszystko jest gotowe. -wymusiłam sztuczny uśmiech i poszłam postawić wodę na herbatę. -a Niall? Pojechał?
-Um.. tak..wczoraj wieczorem
-Zleci szybko zobaczysz.
-Zobaczę go za 3 miesiące. - spojrzała na mnie zaciekawionym wzrokiem i usiadła przy stole, wychlapując trochę zimnej już kawy na stół.- Zaplanowałam z Harrym niespodziankę dla niego. W agencji szykuje się duże zlecenie, więc wpadnie mi do kieszeni trochę grosza. Przeznaczę te pieniądze na bilet do chłopaków. Harry ma za zadanie napisać mi, w którym hotelu wtedy będą...
Jakieś auto podjechało pod nasz dom. Usłyszałyśmy cichy dźwięk gaszącego się silnika, a zaraz po tym trzask drzwiami samochodu. Podeszłam do okna i zobaczyłam niskiego mężczyznę, lekko posiwiałego. Jego twarz była zmęczona. Podkrążone oczy mówiły, że bardzo dużo pracuje. Nie musiałyśmy długo czekać, na dzwonek. Podbiegłam do drzwi i otworzyłam. Był troszkę wyższy ode mnie, a jego twarz z bliska wydawała się jeszcze bardziej stara.
-Tak?- spytałam
-Dzień dobry. Nazywam się Vincent Cooper. Czy Pani to Anne Adams?
-Nie. Proszę za mną.- zamknęłam drzwi gdy mężczyzna przeszedł przez próg i zaprowadziłam go do kuchni, tam gdzie siedziała mama.- Mamo, ten pan do Ciebie.
-Dzień dobry Pani. Nazywam się Vincent Cooper. Jestem adwokatem Pani męża i przyszedłem odczytać jego testament. Niestety Ty- w tym momencie wskazał na mnie- nie możesz przy tym być.
-Jak to? -spytałam z oburzeniem
-Takie zasady- odgryzł się. Zmierzyłam go wzrokiem, zeskoczyłam z blatu i wyszłam z kuchni. Opóźniając krok starałam się usłyszeć chociaż początek tego co zapisał nam tata, ale ten gościu miał chyba uszy słonia bo dopiero gdy zaczęłam się wspinać po schodach usłyszałam jak rozpina swoją teczkę. Pościeliłam łóżko ponieważ nie zdążyłam zrobić tego wcześniej i usiadłam na skraju. Nie usiedziałam długo spokojnie i zaczęłam bawić się pantoflami. Położyłam się na plecach, ale zapomniałam o drobnym szczególe. Loki spał za mną. Zaskuczał cicho i obrażony poszedł spać dalej na poduszki.
                                                                    ***
Ile on tam będzie jeszcze siedział. Już 15 minut siedze bezczynnie w pokoju i myślę co mogłoby się znajdować w testamencie i w ogóle dlaczego tata napisał go tak wcześnie. Włączyłam laptopa i zaczęłam szukać najtańszych szkół prawa jazdy. Kiedyś muszę zdać egzamin. Zastanawiam się nad tym już od długiego czasu, aż w końcu trzeba ruszyć tyłek i zabrać się za to. Mój telefon leżący na skraju łóżka zaczął  wibrować i spadł na ziemię. Sms od Nialla.
Mały uśmiech wkradł się na moje spierzchnięte usta.
                                                    
Zeskoczyłam z łóżka i podbiegłam do szafy. Kremowy wełniany sweterek, który z niej wypadł wydał mi się idealny na dziś. Dobrałam czarne rurki i poszłam do łazienki nałożyć trochę makijażu. Kiedy skończyłam ubrałam moją kurtkę zabrałam telefon i wyszłam. Ten gościu jeszcze tam siedział, ale nie zwracając uwagi na niego poinformowałam mamę, że wychodzę. 
-Cholera jasna-krzyknęłam kiedy kopnęłam małym palcem w kąt narożnej szafki. Dokuśtykałam do szafki z butami i ubrałam je. Oczywiście zapomniałam zapiąć kieszeni i cała jej zawartość wleciała na ziemię. Pozbierałam je szybko i wybiegłam z domu. Nie patrząc na boki wbiegłam na ulicę i usłyszałam tylko klakson...




_______________________________________________________________
Jeju ile mnie tutaj nie było :)
przepraszam małe problemy z chłopakiem z resztą byłym już :)
jestescie ciekawi co stało się Kate? komentujcie następny rozdział raczej nie pojawi się w tak długim odstępie czasu tak jak ten 
no to mysle ze sie spodoba  


niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 20

Ostatnia niebieska podkoszulka wylądowała w walizce, która już kipiała wszystkimi rzeczami. Rozglądnęłam się po opustoszałym pokoju "w końcu posprzątane" - pomyślałam.
-Kate.
-Hmm?
-Usiądziesz na walizce, bo nie mogę jej zapiąć.
-Jasne.
Wdrapałam się na nią, zamek zaskrzypiał i walizka się zamknęła. Zeszliśmy na dół gdzie chłopcy biegali i pakowali ostatnie rzeczy.
-Niall gdzie Twoja walizka?- spytał Liam jak zwykle o wszystko zmartwiony.
-Na górze. Przynieść?
-Tak, bo za chwilę Paul przyjeżdża- uśmiechnął się do Niego czule. Poszli w kierunku schodów, a ja złapałam Louisa kiedy pakował bokserki do pustej kieszeni.
-Louis gdzie jest Harry?
-Harry siedzi chyba u siebie.
-Dzięki- uśmiechnęłam się do niego.
Wyszłam schodami na pierwsze piętro i ruszyłam prosto korytarzem. Zapukałam do ostatnich drzwi i lekko je uchyliłam.
-Harry?
-Kate? Wchodź, wchodź.
-Pamiętasz o czym kiedyś rozmawialiśmy?
-O tym Twoim planie?
-Tak. O nim. No więc właśnie chciałam ci powiedzieć, że bardzo dziękuję ci, że chcesz mi pomóc i w ogóle.
-Nie ma za co.- uśmiechnął się Harry.
                                                               ***Niall***
Mam czasem dziwne przeczucie, że mogę ją w każdym momencie stracić... Że coś złego się stanie... Nie będę w stanie temu zapobiec.Nie będzie mnie tutaj, a ona zostanie sama... Mam nadzieję że to tylko moje wrażenia. Bezpodstawne odczucia... To nie ma znaczenia. Zdaje mi się, że to tylko sen. Piękny, ale jednak sen. 'Otrząśnij się idioto' skarciłem samego siebie w myślach. Patrzyłem jak ze łzami w oczach żegna się z resztą chłopaków.
-Loki, chodź do mnie- zawołała Kate. Ze względu na to, że Danielle była w trasie nikt nie mógł zaopiekować się biedakiem. Wzięła malucha na ręce i wsiadła do samochodu.
-Będę tęsknić!- zawołała kiedy odjeżdżaliśmy z podjazdu. Lód mienił się na chodniku, a padające płatki śniegu topiły się uderzając o moją szybę.
-Szybko minie.- powiedziałem uśmiechając się i wmawiając to sobie. Popatrzyła na mnie i skinęła głową. Odpiąłem pas i obszedłem auto by otworzyć drzwi Kate. Zauważyłem, że nie odpięła pasów i nie ma zamiaru wychodzić z auta.
-Co sie dzieje?
-Ja nie wytrzymam sama.
-Będziemy rozmawiać codziennie, będzie tak jakbym był obok ciebie.
-Obiecaj mi coś.
-Obiecuje.
-Nawet nie wiesz co- zaśmiała się przez łzy- obiecaj mi, że nie zostawisz mnie dla jakiejś ładniejszej, zgrabniejszej fanki.
-Nie ma piękniejszej i zgrabniejszej od ciebie.- kolejne łzy popłynęły z jej pięknych zielonych oczu. Zdecydowanie za dużo ich widziałem w ostatnim czasie. Wysiadła i jak to moja niezdara poślizgnęła się na lodzie. Chwyciłem ją i mocno przytuliłem. Mogłem wyczuć bicie jej serca przebijające się przez kurtkę. Chwyciłem ją za podbródek i pocałowałem namiętnie i długo. Dałem całusa w czoło i nosek i wsiadłem do auta nie mogąc dłużej wytrzymać. Czemu nie mogę jej ze sobą zabrać?
                                                                     ***Kate***
Stałam tam wycierając łzy i patrząc jak Niall odjeżdża w kierunku domu. Nie miałam już co tam robić. Pojechał. Na długie 7 miesięcy pojechał. Weszłam do domu i skierowałam się do swojego pokoju, włączyłam telewizor i po prostu poszłam spać.

______________________________________
Zrozumcie, że ja nie napiszę rozdziału w 2 dni muszę mieć troszkę czasu. Szkoła, nauka, znajomi.
Przepraszam, że to tyle trwa, ale nic nie mogę poradzić
a co do komentarzy chciałabym mieć ich dużo i wgle ale wy nie komentujecie jak nie napiszę ile komentarzy ma być, żeby pojawił się następny rozdział. W każdym razie dobra. teraz nie napiszę ile potrzeba komentarzy zobaczę ile wy od siebie mi dacie.
Mam nadzieję że sie spodoba :)

czwartek, 24 października 2013

Rozdział 19

Nie zdążyłam zareagować. Niall wybuchnął. Puścił moją rękę i podbiegł do mężczyzny chwytając go za oba ramiona.
-Pamiętasz ją?!- wycedził słowa przez zęby. Jedną ręką trzymał go nadal za jedno ramie a drugą chwycił jego szczękę i odwrócił powoli w moją stronę.Kiedy tylko popatrzył mi w oczy zaśmiał się szyderczo.
-Oo cześć maleńka!- wyszczerzył się mężczyzna. Niall puścił jego szczękę i cisnął w nią pięścią.
-Niall! Nie!- powiedziałam, a łzy zaczęły napływać mi do oczu. Zamachnął się drugi raz, ale na szczęście policjant złapał go i oderwał od tego faceta. Całemu zdarzeniu przyglądało się kilka osób, więc kiedy policjant zabrał Nialla na drugą stronę korytarza, drugi pilnował mężczyzny. Na jego kości policzkowej majaczył już powiększający się szybko siniak, a na nosie zauważyłam jakiś plaster. No tak, to pewnie moja wina. Przyłożyłam mu wtedy. Nie współczuję mu. Zwykły jebany kryminalista. Ciekawe za co go teraz złapali. Niall dyszał i nadal próbował się wyrwać z rąk policjanta.
-Przestań chłopcze! Nie wiem co ci zrobił, ale nie możesz się tak zachowywać!
-Nie mi, ale mojej dziewczynie!
-Zabierz ją tam. I uspokój się!
Puścił go i w tym samym momencie Niall plunął na tego faceta i podszedł do mnie. Przytulił mnie mocno i chwytając moją rozedrganą dłoń pociągnął we wskazywanym kierunku. Usiadłam na czarnym krześle na przeciwko komisarza.
-A więc co was tutaj sprowadza.
-T..ten facet z korytarza.
-Osuborne? Mamy do czynienia z kolejną ofiarą?
-Niedoszłą- wtrącił Niall- na szczęście.- zaczął się nerwowo kręcić w swoim krześle. Komisarz popatrzył na niego ale zaraz przeniósł wzrok na mnie złączając ręce.
-Opowiedz ze szczegółami jak się to stało.- I opowiedziałam co stało się wtedy wieczorem starając się nie pominąć żadnego momentu. Policjant wstał i poszedł na korytarz.
-Facet działa tą samą taktyką we wszystkich przypadkach. Zawieź go do aresztu. Długo stamtąd nie wyjdzie.-powiedział szeptem do innego komisarza. Wszedł do pokoju i poważnym wzrokiem popatrzył się na mnie i powiedział.- teraz musisz tylko podpisać swoje zeznania.-małym druczkiem napisałam swoje imię i nazwisko i oddałam dokument mężczyźnie.-To by było na tyle. Dziękuję.
Niall podał moją kurtkę i wyszliśmy z tego miejsca.
-Możemy jechać do was? Chciałabym się z wami pożegnać.
-Co tylko chcesz.-pocałował mnie w czoło i otworzył drzwi samochodu.
-Ciekawe kto mu tak załatwił nos.
-Um... to chyba ja.
-Co?!...-Zadzwonił telefon. Popatrzyłam na ekranik i uśmiechnęłam się. Dzwoni Charlie. Uciszyłam zszokowanego chłopaka i nacisnęłam zielony guzik i przycisnęłam telefon do ucha.
-Halo?
-Kate! O rany musimy się spotkać! Muszę ci opowiedzieć co się stało.
-Charlie spokojnie. Wykończysz mnie kiedyś!
-Spotkamy się dziś?
-Dziś nie dam rady. Chłopcy wyjeżdżają w trasę. Chciałabym się z nimi pożegnać. Może jutro?
-No dobrze. To do zobaczenia!
Rozłączyła się. Ciekawe co takiego ważnego miała mi do przekazania. Wjeżdżaliśmy już na podjazd domu. Śnieg zaskrzypiał pod moimi nogami kiedy otwierałam drzwi. Potknęłam się o jedną z walizek leżących na środku przed pokoju. Była przeogromna. To pewnie Zayna.
-Niall gdzieś ty był?! - krzyknął zdenerwowany Liam
-Przepraszam, ale musi...
-Nie tłumacz sie tylko na górę się pakować dziś wyjeżdżamy pamiętasz?
-Pamiętam.
-No to ju...
-Do cholery Liam! Już idę.
                                                          ***Niall***
-Kate, czemu ty masz takie czerwone oczy?-spytał Liam
-A, bo wyjeżdżacie i tak jakoś smutno mi się zrobiło.
-Tak..- szepnąłem
Chwyciłem Kate za rękę i pociągnąłem przedzierając się przez kilka walizek. Ruszyliśmy w stronę mojego pokoju. Zrzuciłem największą walizkę z szafy, ale jakoś nie mogłem przemóc się, żeby wrzucić do niej jakieś ubrania.
-Pomóc Ci?- spytała. Potaknąłem. Wstała z łóżka, stanęła przy szafie i zaczęła podrzucać mi koszulki, spodnie i bluzy.
-Kate...
-Hmm..?
-Ufasz mi?
-Dlaczego miałabym Ci nie ufać?
-Jadę na tak długo i muszę mieć pewność.
-Ufam Ci najbardziej na świecie.-Klęknęła przy mnie i otarła lekko swoim nosem o mój.


________________________________________
Dużo się dzieje i przepraszam za poślizg :)))
podoba się? daj komentarz :((
potrzebuję motywacji czyli +30 komenarzy ;*
kocham wasssss ;3

wtorek, 24 września 2013

Rozdział 18

Nadszedł najgorszy okres w moim życiu. Mianowicie wyjazd chłopców w trasę. Teraz kiedy tak dużo zwaliło się na mnie, nie wiem czy wytrzymam tak długo bez niego. Obudziłam się a po kilku chwilach dotarło do mnie co stało sie wczoraj. Nie chciałam wychodzić dziś z łóżka, ale musiałam.
-Kate- szepnął mi do ucha chłopak.
-Hmm?- powiedziałam zrezygnowana.
-Wstań już. Jedziemy.- Otworzyłam szeroko oczy. Nie. Nie chcę!- Proszę Cię. Nie chcesz chyba, żeby ten drań siedział dalej na wolności za to co ci zrobił?
-N..Nie
-Ja też nie. Chętnie odnalazłbym go i stukł tak, żeby nie tkną już żadn...
-Niall..
-Wiem, wiem.- otarł kolejną napływającą do oczu łzę.- Chodź musimy jechać.
Wstałam i od razu nabrałam chęci, żeby rzucić się z powrotem w moją mięciutką pościel. Otworzyłam drzwi łazienki i popatrzyłam w lustro. Zapuchnięte przekrwione oczy i czerwony nos. Tyle zauważyłam po czym odwróciłam wzrok na umywalkę. Wycisnęłam odrobinę pasty na szczoteczkę i szybko umyłam zęby. Usłyszałam dźwięk otwierania drzwi, kiedy zabrałam się za czesanie włosów. Niall chwycił mnie w talii i mocno przytulił.
-Zawsze będę przy tobie. Cokolwiek się stanie, zawsze możesz na mnie liczyć.
-Wiem, Niall- przytuliłam go jeszcze mocniej.-ty na mnie też możesz liczyć.- odwróciłam głowę i pocałowałam go delikatnie w usta, a on, jakby się bał cofnął ją do tyłu- W porządku. - uśmiechnęłam się i pocałowałam go.
Wyszedł z łazienki zatrzaskując drzwi, a ja nałożyłam małą warstwę makijażu, żeby choć trochę wyglądać normalnie. Podeszłam do szafy i wybrałam z niej moje ulubione dżinsy i przydługą koszulkę.
-Niall
-Co?- spojrzałam na niego wymownie- Żartowałem. Chcesz coś do jedzenia?- ubrał swoja bluzę i wyszedł z pokoju. Przebrałam się szybko i zeszłam za nim.
-O której jedziecie?
-O 20.
Wróciłam do robienia kanapek z bardziej smutną miną niż zazwyczaj.
-Jesteś już gotowa?
-Założę buty i możemy jechać- powiedziałam niezbyt entuzjastycznie.
-Wiesz, że musimy to zrobić.
-Tak. Pójdę na górę.
Weszłam do pokoju ściągając bluzkę i grzebiąc za koszulą. Robiłam wszystko, żeby jeszcze nie jechać tam gdzie nie chciałam być. Mianowicie na komisariat. Nawet nie słyszałam, kiedy Niall wszedł do pokoju, a kiedy zamknął drzwi podskoczyłam.
-Kiedy Twoja mama wraca?
-Dziś wieczorem.
-O której?
-O 22 ma pociąg.
-Powiem chłopakom. Wyjedziemy później.
-Nie możecie! Niall poradzę sobie! Nie musi...
-Właśnie widzę jak sobie poradziłaś!
-Myślisz, że ja tego chciałam?! - łzy stanęły mi w oczach. Odeszłam od szafy i wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Wróciłam do kuchni i usiadłam na parapecie biorąc zrobioną wcześniej, już letnią herbatę. Siedziałam tak chyba 15 minut, aż Niall zszedł na dół. Przeczesał włosy obiema rękami i usiadł na krześle.
-P..przepraszam.- nie odpowiedziałam.- Kate proszę Cię.- upiłam kolejny łyk herbaty i odwróciłam się do niego. Łzy spływały jedna po drugiej. Wstał i podszedł do mnie. Ściągnął mnie z parapetu i zaniósł do salonu. Przysiadł się obok mnie i mocno przytulił. Przechylił się bliżej mnie kiedy poczuł, że może i pocałował. Był to bardzo delikatny pocałunek pełen obaw, że go odrzucę, ale ja nie poruszyłam się. Schodził coraz niżej, mijał powoli szczękę i schodził niżej. Po moim ciele przemknęły przyjemne ciarki kiedy przejechał językiem po mojej szyi i dmuchnął w zaznaczone miejsce zimnym powietrzem. Chwycił mnie i położył mnie na kanapie, a sam nachylił się nade mną. Niall całował mnie mocno i namiętnie i czułam, że chce czegoś więcej, ale ja nie mogłam.Nie teraz.
-Niall- powiedziałam kiedy zaczerpnęłam powietrza.
-Nie?
-Nie. Przepraszam.
-Nie ma za co.- Pocałował mnie ostatni raz i podniósł się.-Chodź musimy jechać- uśmiechnął się do mnie.
***
Droga na komisariat upłynęła w przyjemnej ciszy. Musiałam przypomnieć sobie co stało się tego wieczoru, aby móc wszystko dokładnie opowiedzieć policjantom. Dojechaliśmy pod budynek i znaleźliśmy miejsce, żeby zostawić auto.
-Jesteś pewna, że chcesz?
-Najchętniej wróciłabym do domu i położyła się do łóżka, ale skoro przyciągłeś mnie aż tutaj to pójdę.- zaśmiałam się.
Niall otworzył przede mną drzwi a ja otrzepując buty na wycieraczce, weszłam do środka. Skręciliśmy w prawo i od razu rzucił nam się w oczy policjant, podchodzący pod czterdziestkę z miłymi rysami twarzy. Nagle drzwi przede mną otworzyły się z łaskotem, a z nich wyszedł inny policjant z szamotającym się mężczyzną. Od razu go rozpoznałam.
-Niall! To on.- wyszeptałam.


__________________________________
Nom. Napisałam :3 mam nadzieję, że się spodoba lulz emocje są mam nadzieję dajcie mi komentarze lala chyba znapiszę dziś jeszcze jeden rozdział ale nie dodam go póki nie zobaczę tutaj 30 komentarzy :3
luv ya <3

wtorek, 3 września 2013

Rozdział 17

Biegłam ile sił w nogach na moich koturnach prawie wywracając się na środku chodnika. Spóźniona. Popatrzyłam zdenerwowana na zegarek i z powrotem na drogą dzielącą mnie jeszcze od agencji. Och, szefowa nie będzie zadowolona. Ślizgnęłam się ostatni raz na lodzie i prawie nie wpadłam na innego pracownika, który nie zauważył mnie otwierając drzwi. Od razu uderzyło mnie panujące w środku przyjemna ciepło. Podbiegłam do windy, nacisnęłam przycisk przywołujący ją i czekałam.
-Szyybkoo - zniecierpliwiona i zdenerwowana próbowałam skrócić czas oczekiwania, przeskakując z jednej nogi na drugą, aż w końcu drzwi otworzył się ze znajomym metalowym trzaskiem. Wybrałam 3 piętro i znów usłyszałam znajomy trzask. W kilka sekund znalazłam się przed biurem szefowej. Przeczesałam włosy i założyłam niesforną falę za ucho. Wypuściłam głośno powietrze z płuc i zapukałam.
-Proszę- usłyszałam łagodny głos stłumiony przez szklane szyby.
-Dz..dzień dobry - przywitałam się nieśmiało. Szefowa podniosła na mnie oczy spod swoich okularów-połówek i uśmiechnęła się szeroko. Jak zwykle była ubrana w idealnie dopasowaną czarną spódnicę przed kolano, marynarkę tego samego koloru oraz białą bluzkę z żakietem.
-Och, Kate. Już myślałam, że nie przyjdziesz.- popatrzyła na mnie surowym wzrokiem na co zaczerwieniłam się lekko.
-Przepraszam. Autobus utknął w zaspie i musiałam...
-Nie tłumacz się dziecino. Więc tak. Podsumowując- tutaj skrzyżowała dłonie- jestem bardzo zadowolona z Twojej pracy, ale nie wiem czy poradzisz sobie później...- Moje palce zaczęły być bardzo interesujące w tym momencie.- Ale dam ci szansę.
Skakałam w duchu ze szczęścia ale na twarzy pojawił się tylko mały profesjonalny uśmieszek.
-Bardzo dziękuję!
-Cała przyjemność po mojej stronie- skinęła lekko głową- będę do Ciebie dzwonić kiedy będzie jakaś sesja.- Podała mi rękę i potrząsnęła lekko.
Znów poczułam chłód na twarzy kiedy pchnęłam drzwi. Opatuliłam się mocniej moim mięciutkim szaliczkiem i ruszyłam w podróż na przystanek. Podskoczyłam kiedy ktoś trąbnął. Zagapiłam się i prawie weszłam na jezdnię. No tak cała ja. Uśmiechnęłam się grzecznie do kierowcy, ale ten nie odwzajemnił uśmiechu tylko pokręcił głową.
-Burak- szepnęłam pod nosem.
Zakryłam nos w szaliku i włożyłam przemarznięte mimo rękawiczek ręce do kieszeni. Yyyh jak ja nie lubię zimy. Dziś było wyjątkowo zimno. Trzęsłam się cała i każdy milimetr mojego ciała żądał wyższej temperatury. Odetchnęłam z ulgą kiedy zobaczyłam zbliżający się mój autobus. Usiadłam w pierwszym wolnym miejscu i przejechałam ręką po zaparowanej szybie. Od razu rzucił mi się w oczy łysy mężczyzna przyglądający mi się oczami pełne pożądania. Przeszedł mnie dreszcz od czubka głowy aż po stopy. Ten chłopak najwidoczniej trzeźwy nie był. Coraz bardziej przerażona odwróciłam wzrok od niego. Każdy normalny speszył by się i odwrócił wzrok, a on uparcie gapił się we mnie. Powoli ściemniało się. Zbliżałam się do przystanku , na którym musiałam wysiąść. Mężczyzna wpatrujący się we mnie wstał co przyprawiło mnie o kolejną porcję nieprzyjemnych ciarek w dole kręgosłupa. Nacisnęłam przycisk i wysiadłam, nie odwracając się ruszyłam w stronę mojego domu. Na szczęście nie było daleko. Odważyłam odwrócić głowę i spojrzeć gdzie znajduje się ten mężczyzna. "Błagam niech go tam nie będzie" modliłam się w duchu. Przechyliłam lekko głowę i zaciągnęłam się głośno zimnym powietrzem. Stał na przystanku i patrzył się w moją stronę. Jak ja w tym momencie pragnęłam by był przy mnie Niall, żeby mnie przytulił i powiedział "ze mną będziesz bezpieczna"! Oby nasz plan, znaczy się Harrego i mój wypalił. Z resztą o czym ja mówię. Stoi za mną najprawdopodobniej jakiś psychol, a ja myślę o czymś innym. Tego czy tam nadal stał nie byłam do końca pewna. Znów przechyliłam główę i podskoczyłam ze strachu. Szedł tuż za mną! Przyspieszyłam kroku i usłyszałam szybsze kroki za mną. Po chwili już prawie biegłam prawie płacząc. Niestety nie byłam tak szybka. Złapał mnie za kaptur i pociągnął.
-Do kąt tak się spieszysz, maleńka? -powiedział zachrypniętym głosem.
-P..prosze cię puśc mnie... -załkałam kidy chwycił mnie za włosy.
-Puszczę cię ale najpierw..- Zaczął ściągać mi czapkę i szalik. Po chwili rozpinał już zamek kurtki. Zawsze jeździło tutaj tyle aut. Czemu do jasnej cholery dziś nie było żadnego?! Strach sprawił, że zaczęłam trzeźwo myśleć. Nadepnęłam swojemu oprawcy twardym koturnem na stopę i od razu przeniosłam swoją broń na jego czuły punkt. Wyswobodziłam się z jego uścisku, złożyłam dłoń w pięść i po chwili wylądowała ona na jego nosie. Od razu krew zaczęła skapywać na białą powierzchnię a ja zdążyłam chwycić tylko szalik. Znów biegłam ile sił w nogach ocierając każdą kolejną łzę spływającą z oczu. Zobaczyłam światło mojego domu i przyspieszyłam jeszcze bardziej. Wbiegłam trzaskając drzwiami. Chwyciłam telefon i wykręciłam numer Nialla. Odebrał po dwóch sygnałach.
-Halo?
-Niall, proszę przyjedź tutaj szybko. -załkałam do słuchawki.
-Co się stało?!
-Proszę cię przyjedź szybko!
-Dobrze już jadę- rozłączył się
Ściągnęłam moje i tak już zniszczone buty i cisnęłam nimi w kąt pokoju. Czekałam niespełna 15 minut aż usłyszałam tupanie na schodach. Doskonale wiedziałam kto to ale bałam się, że mogę się mylić. Wpadł do mojego pokoju zdyszany i położył się obok mnie.
-Co się stało?!
-B..bo jakiś chłopak ch...chciał zrobić... zrobić mi krzywdę.-wyszeptałam prawie nie słyszalnym glosem
-Co chciał ci zrobić?
-Chciał mnie zgwałcić! -zawyłam
Patrzył się na mnie szeroko otworzonymi oczami i wyraźnie nie wiedział co powiedzieć, więc tylko mnie przytulił. Tego potrzebowałam.
-Jutro... jutro jeszcze przed moim wyjazdem idziemy na policję i zeznasz co chciał ci zrobić. Pamiętasz jego twarz?- potaknęłam tylko. Jak mogłam nie pamiętać tej twarzy patrzącej się na mnie z takim wyraźnim wręcz ohydnym pożądaniem w oczach? Już zawsze będę ją widzieć. Niall otarł łzę spływającą po moim policzku. Ściągnął buty i położył się obok mnie nic nie mówiąc. W mojej głowie toczyły się zawzięte walki pomiędzy moimi myślami. Owinęłam się szczelniej kołdrą i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Tylko tego teraz chciałam. Już zawsze.


__________________________________________
Tak wiem, że jesteście źli i wgle ale nie mogłam się zabrać za ten rozdział po prostu ;///
mam nadzieją że ten wam się spodoba :3 pisałam go szybko w sumie
NOC- IDEALNA PORA NA PISANIE BLOGA XD
kocham was <3 dajcie 25+ kom :)